Przez całe dekady uważało się, że sprawiedliwość nie ma ceny. To archaiczne w gospodarce rynkowej podejście skutkuje osobliwą kondycją sądownictwa – zauważa prawnik. Czy minister ekonomista dostrzeże niezwykle pilną potrzebę „ekonomizacji wymiaru sprawiedliwości”? Będzie umiał wskazać źródła gigantycznego marnotrawstwa sędziowskiej i obywatelskiej energii, zbędnych wydatków „inwestycyjnych” oraz pozornych oszczędności? Czy potrafi odnieść się do stawek za „roboczogodzinę” sędziów, biegłych, sekretarzy, ekspertów? A także komorników? W ostatnim ćwierćwieczu, a i wcześniej, także uważało się, że sprawiedliwość nie ma ceny. To archaiczne i nieuzasadnione w gospodarce rynkowej podejście skutkuje osobliwą kondycją władzy sądowniczej. Okiem księgowego Z jednej strony liczne sądy
