Gdy brak etatu, sąd ratuje się pracą tymczasową

Coraz częściej czynności służbowe wykonują ludzie z agencji pracy a nie urzędnicy. Zyskują nieograniczony dostęp do akt i poufnych informacji.

Koordynatorzy prawni zatrudniani przez agencje pracy tymczasowej, nieodpłatni stażyści po ukończonych studiach prawniczych (wolontariat) albo absolwenci prawa na umowach-zleceniach – tak prezesi sądów rejonowych w największych miastach radzą sobie z brakiem rąk do pracy. Blisko 600 pracowników tymczasowych pracuje w sądach apelacji warszawskiej, kilkudziesięciu – krakowskiej. Podobnie jest w innych większych miastach.
Potwierdza to wiceminister Wojciech Hajduk. – Nawet jeśli gdzieś brakuje pracowników, nie ma mowy o nowych etatach. Jesteśmy związani budżetem, na dodatkowe stanowiska nie możemy sobie pozwolić – tłumaczy wiceminister.

Łatają dziury…
Sędziowie, którym przychodzi z takimi tymczasowymi pracownikami współpracować, widzą sporo zagrożeń.
– Ci ludzie mają dostęp do akt, informacji poufnych, a tak być nie powinno – zauważa sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. I dodaje, że tylko stały pracownik, mający status funkcjonariusza publicznego, powinien tak blisko współpracować z sędziami.
Pracownik tymczasowy to pracownik niepewny – podkreślają sędziowie.
Skąd problem braku chętnych do pracy?
– W sądach jest za mała obsada, a korzystając z agencji, Ministerstwo Sprawiedliwości łata dziury w budżecie – uważa sędzia Strączyński.
…nie widząc zagrożeń
Jeden z warszawskich sędziów podkreśla, że praca w sekretariacie wiąże się nierozerwalnie z szerokim dostępem do różnego rodzaju informacji. W sprawach karnych np. ze śledztwa, przesłuchań świadków, opinii biegłych. Tacy pracownicy mają wgląd do akt sądowych zawierających liczne wrażliwe dane i tajemnice służbowe.
– Masowe powierzanie dostępu do akt osobom przypadkowym, zatrudnionym poza sądem, i zlecanie im czynności, które zgodnie z ustawą powinni wykonywać wyłącznie pracownicy związani na stałe z sądem, jest omijaniem prawa – twierdzą sędziowie. Podkreślają, że nie jest żadną sztuką coś do akt wpiąć lub z nich wyjąć. Nieco więcej zachodu wymaga (i zdarza się rzadziej) przełożenie akt w mniej widoczne miejsce.
– Zdarzało się też, że zorganizowane grupy przestępcze, chcąc poznać przebieg postępowań lub na nie wpłynąć, podsyłały swoje wspólniczki do sądu, aby jako bezrobotne zatrudniły się w charakterze pracowników okresowych – dodaje jeden z sędziów.
Wiceminister Hajduk nie dostrzega jednak zagrożenia.
– Wszystko zależy od tego, jakie prace te osoby wykonują w sądzie – mówi.
Dwa lata temu w warszawskich sądach rejonowych pracowało kilkudziesięciu koordynatorów prawnych zatrudnianych przez agencje pracy tymczasowej. Prezesi powierzali im zadania asystentów. Kiedy proceder wyszedł na jaw, sędziowie ostro zaprotestowali. Stowarzyszenie Iustitia w specjalnej uchwale wyraziło dezaprobatę dla uprawianej praktyki czasowego zatrudniania na niejasnych zasadach osób niebędących urzędnikami.
– Czynności służbowe w sądach powinni wykonywać wyłącznie sędziowie, referendarze, asystenci sędziów i pracownicy administracji sądowej. To oni są funkcjonariuszami publicznymi, ponoszą prawnie uregulowaną odpowiedzialność za swoją służbę, są sprawdzani i upoważniani – zwracali uwagę sędziowie.

źródło: rp.pl – autor: Agata Łukaszewicz