Minister Sprawiedliwości Cezary Grabarczyk podał się do dymisji – kto go zastąpi?

Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk złożył dymisję, którą przyjęła premier Ewa Kopacz. “Moja rezygnacja leży w interesie państwa i wymiaru sprawiedliwości. Nie może być wątpliwości co do osoby pełniącej funkcję ministra sprawiedliwości” – oświadczył Grabarczyk.
Grabarczyk to były wicemarszałek Sejmu, a także minister infrastruktury w pierwszym gabinecie Donalda Tuska. Kopacz informując, że ministrem sprawiedliwości w jej rządzie będzie Grabarczyk, podkreślała, że to jej “najbliższy współpracownik od trzech lat, wielki przyjaciel, ale też człowiek, o którym mogłabym powiedzieć, że kocha ludzi, jest przyzwoity i ponad wszystko stawia prawo”.

W ubiegłym tygodniu media podały, że Grabarczyk został przesłuchany przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi przy egzaminach i wydawaniu zezwoleń na broń palną. Policjanci z Łodzi mieli załatwiać VIP-om broń bez konieczności zdawania egzaminów. Sam Grabarczyk potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że został “zaproszony przez prokuratora na przesłuchanie” i był przesłuchiwany w charakterze świadka.

Grabarczyk w wydanym w czwartek wieczorem oświadczeniu podkreślił, że nie może komentować tej sprawy z uwagi na fakt, iż w toczącym się postępowaniu występuje w charakterze świadka. “Zależy mi na jej szybkim wyjaśnieniu. Nigdy nie wpływałem na decyzje procesowe prokuratorów prowadzących postępowanie. Pierwszy mój kontakt z prokuraturą w niniejszej sprawie nastąpił podczas mojego przesłuchania w dniu 20 kwietnia 2015 r.” – dodał.

Po tym, jak Kopacz została kandydatką PO-PSL na nowego szefa rządu, Grabarczyk był wymieniany jako możliwy jej następca na fotelu marszałka Sejmu. Jednocześnie zwracano uwagę na jego aspiracje do objęcia teki ministra sprawiedliwości. Okazało się, że funkcja drugiej osoby w państwie przypadła Radosławowi Sikorskiemu, a Grabarczyk otrzymał tekę ministra sprawiedliwości.

O tym, że Grabarczyk – z wykształcenia prawnik – ma ambicję kierowania tym resortem, mówiło się już w 2007 r., gdy powstawał pierwszy rząd Donalda Tuska. Wówczas jednak funkcja ta przypadła Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu; po jego dymisji resort objął Andrzej Czuma, a następnie Krzysztof Kwiatkowski. Grabarczyk objął w pierwszym gabinecie Tuska resort infrastruktury.

Wraz z teką ministerialną Grabarczyk dostał wówczas bardzo trudne zadanie – nadgonienie opóźnień w budowie autostrad. Było to ważne zwłaszcza ze względu na zbliżające się Euro 2012. W dużym stopniu mu się to udało, choć sprawa zbudowania na czas odcinka autostrady A2 z Łodzi do Warszawy ważyła się do ostatniej chwili – szczególnie wtedy, gdy po podzieleniu budowy na kilka odcinków wycofała się budująca jeden z nich chińska firma Covec. Inwestycję kończył już następca Grabarczyka Sławomir Nowak, ale autostradę do Warszawy udało się otworzyć na dwa dni przed początkiem Euro 2012.

Grabarczyk był jednym z najbardziej krytykowanych ministrów, kiedy był szefem resortu infrastruktury (2007-2011). Zarzucano mu nieudolność w realizacji zadań na kolei i budowaniu autostrad. Broniąc się przed zarzutami mówił m.in.: “Jak do tej pory nikt sobie nie radził z budową dróg, z przebudową dworców. My sobie radzimy”. Pytany o komentarz do złych ocen swojej pracy, Grabarczyk odpowiadał: “Każdy minister infrastruktury jest saperem, który stąpa po polu minowym”.

Opozycja trzykrotnie składała w Sejmie wnioski o jego odwołanie. Szerokim echem odbił się zwłaszcza wniosek SLD, głosowany na początku 2011 r. Związany był z chaosem na kolei pod koniec 2010 r. – wprowadzenie nowego rozkładu jazdy niemalże sparaliżowało wówczas polskie dworce. Pasażerowie nie mogli uzyskać informacji, na dworcach i w internecie umieszczono różne rozkłady, podróżni byli odsyłani na nieistniejące perony. Dodatkowo sytuację utrudnił atak zimy, powodujący nawet kilkugodzinne opóźnienia pociągów.

Po wygranym głosowaniu Grabarczyk dostał wtedy kwiaty od koleżanek partyjnych. Zostało to bardzo źle odebrane – jako prztyczek w nos, dany pasażerom pociągów. Nawet premier Tusk przyznawał później, że te kwiaty były błędem.

Po wygranych przez Platformę wyborach parlamentarnych 2011 r. Grabarczyk nie wszedł ponownie do rządu.

Uważa się, że Grabarczyk stoi na czele jednej z frakcji w Platformie – tzw. “spółdzielni” – sojuszu szefów regionów PO.

To właśnie “spółdzielnią”, jak donosiły media, posłużył się Donald Tusk, by zmarginalizować frakcję Grzegorza Schetyny. Wybory 2011 r. trochę osłabiły pozycję Grabarczyka, bo w Łodzi uzyskał gorszy wynik niż jego lokalny rywal Krzysztof Kwiatkowski. Odtąd za liderów “spółdzielni” uchodzą Andrzej Biernat i Ireneusz Raś. Według niektórych opinii Grabarczyk, który w tej kadencji został wicemarszałkiem Sejmu wykorzystał ten czas na budowanie swej pozycji w partii.

Na początku obecnej kadencji był wymieniany wśród kandydatów na szefa klubu parlamentarnego PO, w grudniu 2013 r. na posiedzeniu Rady Krajowej Platformy, podczas której wybrano nowy zarząd partii – do którego nie wszedł Grzegorz Schetyna, a pierwszą wiceprzewodniczącą została Ewa Kopacz – Grabarczyk został jednym z pięciu wiceszefów Platformy.

Wcześniej Grabarczyk kierował wewnątrzpartyjnym zespołem, który przygotował zmiany w statucie PO, zaakceptowane w grudniu 2013 r. – są to m.in. bezpośredni wybór szefów powiatów i regionów PO (od następnej kadencji), wpłacanie składek członkowskich z własnych kont oraz w celu zapobiegania tzw. pompowaniu lokalnych struktur – wprowadzenie zasady, że nowi członkowie będą przyjmowani do partii na posiedzeniu danego koła; zmniejszona została też liczba członków Rady Krajowej z 200 do 120 osób.

Grabarczyk związany jest z Łodzią, gdzie urodził się w 1960 r. i gdzie rozpoczynał działalność publiczną. W latach 1967-1983 należał do Związku Harcerstwa Polskiego, gdzie był m.in. zastępcą komendanta hufca ds. programowych. W 1980 r. był współzałożycielem Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego.

Z wykształcenia jest prawnikiem, pracował m.in. jako adwokat, od 1988 r. do 1996 był asystentem w katedrze prawa konstytucyjnego na Uniwersytecie Łódzkim. W latach 1999-2001 był pierwszym wicewojewodą łódzkim, a wcześniej zastępcą prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Pracował w łódzkim oddziale ZUS, w Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej Łódź-Bałuty oraz w łódzkim Urzędzie Miasta.

Należał do Unii Polityki Realnej; Kongresu Liberalno-Demokratycznego; Unii Wolności. W 2001 r. przystąpił do Platformy Obywatelskiej. W 2006 r. został szefem PO w województwie łódzkim, wygrywając z poprzednią wieloletnią szefową tego regionu Iwoną Śledzińską-Katarasińską. Kierował łódzką PO niemal do końca 2008 r.

Po raz pierwszy został posłem w wyborach w 2001 r. w okręgu sieradzkim. W Sejmie IV kadencji był przewodniczącym nadzwyczajnej komisji sejmowej do spraw zmian w kodyfikacjach.

Szerszej publiczności stał się znany, gdy w 2005 r. został członkiem trzeciej już w tamtym Sejmie komisji śledczej – ds. prywatyzacji PZU. Zasłynął drobiazgowymi przesłuchaniami świadków, podczas których wyłapywał kruczki prawne.

W wyborach 2005 r. ponownie uzyskał mandat poselski i ponownie z okręgu sieradzkiego; za V kadencji kierował sejmową komisją sprawiedliwości. W 2007 r. kandydował już w okręgu łódzkim i choć zajmował na liście dopiero trzecie miejsce, za swoimi politycznymi rywalami w łódzkiej PO Mirosławie Drzewieckim i Iwonie Śledzińskiej-Katarasińskiej, zdobył mandat, uzyskując najwięcej głosów wśród kandydatów z tej listy.

Politycznym sukcesem Grabarczyka było doprowadzenie do wyboru protegowanej przez niego Hanny Zdanowskiej na prezydenta Łodzi, w wyborach samorządowych w 2010 r.

Cezary Grabarczyk jest żonaty, ma dwoje dzieci.

“Pani poseł, bardzo do twarzy pani w tej sukience”; “Kolego, świetne wystąpienie” – takimi słowami Grabarczyk wita często w kuluarach Sejmu swoich kolegów klubowych i nazywany jest przez nich często “Czarusiem”.
Źródło: www.rp.pl