Pół godziny po ogłoszeniu nominacji strona internetowa ministra Borysa Budki padła. Zapewne 37-letni doktor nauk ekonomicznych i radca prawny był dla Polaków tak samo anonimowy jak dla premier Ewy Kopacz, która przedstawiając nowego ministra zamiast Borys powiedziała Borysław. I choć potem Kopacz wystawiła anonimowemu dotąd posłowi PO laurkę podkreślając, że po powołaniu przez prezydenta Komorowskiego, ministrem sprawiedliwości zostanie absolwent wydziału prawa Uniwersytetu Śląskiego, doświadczony samorządowiec, parlamentarzysta, doktor ekonomii i wykładowca, to pozostaje wrażenie, że PO wstawia do trudnego resortu praktycznie nieznanego posła z tylnych ław sali poselskiej. Przecież jego imienia zapomniała nawet szefowa partii (Borysa nazwała Borysławem).
Zresztą wielu posłów, także koalicji, do których dzwonimy po komentarz nie ukrywa zaskoczenia nominacją. – W najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałem, że tak młody człowiek zostanie mianowany ministrem sprawiedliwości – mówi nam Jacek Żalek, były poseł PO, a obecnie Polski Razem Jarosława Gowina.
Czy nominacja Borysa Budki to efekt krótkiej ławki koalicji PO-PSL, która nie ma kim obsadzić newralgicznego resortu? – Wbrew pozorom nie ma zbyt wielu prawników wśród parlamentarzystów – mówi nam Krzysztof Kwiatkowski, szef Najwyższej Izby Kontroli, a wcześniej parlamentarzysta i minister sprawiedliwości w rządzie PO, który Budkę zna i ma o nim doskonałe zdanie. – Zawsze bardzo dobrze mi się z nim pracowało. Jest niezwykle sumienny i pracowity. Zawsze była pewność, że wywiąże się ze swoich zobowiązań. Potrafił odmówić wzięcia na siebie dodatkowych zobowiązań, gdy nie był pewien, czy będzie w stanie się z nich wywiązać – mówi. Oceniać, czy mianowanie Budki ministrem sprawiedliwości to dobry krok, Kwiatkowski jednak nie chce. – To byłaby ocena polityczna – mówi.
Jednak jeśli rację mają rozmówcy “Newsweeka” nowy członek rządu może pozytywnie zaskoczyć. Wszak nieprzypadkowo Budka ponad 60 razy reprezentował polski parlament przed Trybunałem Konstytucyjnym. – Ta nominacja, to ucieczka od partyjnego rozdania – komplementuje Budkę Żalek.
Żur prezydencki na Facebooku
Kim zatem jest człowiek, który właśnie zasiadł na jednym z najbardziej gorących krzeseł w gabinecie Ewy Kopacz?
Budka oprócz bycia posłem od ponad dekady pracuje jako adiunkt na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach, którego jest absolwentem. Wykłada i prowadzi ćwiczenia z prawa gospodarczego i prawa pracy oraz gospodarowania nieruchomościami. Wykładał też na na kilku europejskich uczelniach m.in. we Francji i Rumunii (biegle zna angielski i włoski). – Często zasięgam jego porad np. w kwestiach prawa spółdzielczego – mówi Zofia Czernow, posłanka PO, która wspólnie z Budką zasiada w poselskiej komisji sprawiedliwości. – To bardzo pracowity człowiek. Gdy widzę, że jest przewodniczącym jakiejś komisji to wiem, że wszystko odbędzie się szybko i profesjonalnie. Dlatego tak bardzo lubię z nim pracować – mówi Czernow.
Jakie jest źródło merytorycznych przewag nowego ministra? Nim w 2014 r. Borys Budka zebrał 10 tys. głosów i trafił do Sejmu, przez ponad 10 lat pracował jako samorządowiec w Zabrzu. I choć ostatnio bez powodzenia ubiegał się też o prezydenturę Gliwic, to nadal sprawnie potrafi mobilizować Ślązaków. Ostatnio przekonał się o tym człowiek, który lada dzień wręczy Budce ministerialną nominację. Najnowsze zdjęcia z facebookowego i Twitterowego profilu Borysa Budki dotyczą wizyty prezydenta RP na Śląsku i wspólnego gotowania żuru.
Budka faktycznie nie stroni od mediów społecznościowych, chociaż nie wychował tam sobie ogromnej rzeszy fanów i nie przesadza z aktywnością. Chociaż na Twitterze jest obecny od marca 2010 roku, to zamieścił tam zaledwie 448 tweetów. To tyle co nic przy twitterowych gigantach pokroju marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego (10,3 tys. wpisów) czy byłego rzecznika rządu Pawła Grasia (5,3 tys.). Zapewne dlatego Budkę obserwuje tam tylko nieco ponad 1300 osób. Podobnie z jego oficjalnym profilem na Facebooku („Borys Budka – polityk”), który śledzi ledwie 1116 osób.
Maratończyk
Budka ma żonę i trzyletnią córkę, a w wolnych chwilach biega. Codziennie 12 kilometrów, do tego od czasu do czasu maratony. Najlepszy czas na 42 kilometry ma bardzo imponujący – 2 godziny 39 minut 3 sekundy, uzyskał go w 2009 r. na Silesia Maratonie w Katowicach. Wcześniej był też Mistrzem Śląska juniorów na 1500 m i wicemistrzem w sztafetach, na 1000 m.
[…]
Źródło: polska.newsweek.pl