W sprawie dotyczącej naszej działaczki związkowej, która została zwolniona dyscyplinarnie z pracy mimo braku zgody ze strony związku zawodowego, Sąd wydał nieprawomocny wyrok, przywracając ją do pracy oraz zasądzając wynagrodzenie za okres pozostawania bez zatrudnienia.
Nasza koleżanka była zatrudniona w Urzędzie Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Wykorzystaniu Seksualnemu Małoletnich Poniżej lat 15, na stanowisku urzędniczym. Była inicjatorem działalności naszej organizacji związkowej u tego pracodawcy. Nasza przedstawicielka w tym urzędzie to wieloletni urzędnik – odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Zasługi.
Została powołana na koordynatora organizacji związkowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, co zapewniło jej ochronę przed zwolnieniem wynikającą z art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy o związkach zawodowych. Pracodawca, powołując się na rzekomy konflikt interesów, wielokrotnie wywierał presję na naszą działaczkę, by zrezygnowała z pełnionej funkcji związkowej, jednak nie zgadzaliśmy się z tym stanowiskiem.
Sytuacja konfliktowa nasiliła się, gdy zastępca przewodniczącego Komisji zlecił naszej koleżance przygotowanie zestawienia spraw, którymi zajmował się jej bezpośredni przełożony. Kierując się lojalnością wobec bezpośredniego przełożonego, nie przekazała wymaganych informacji, gdyż miała zakaz od swojego bezpośredniego zwierzchnika, Powódka została przez pracodawcę wciągnięta w sytuację konfliktową rozgrywająca się na wyższym poziomie organizacyjnym i musiała wybrać między sprzecznymi poleceniami. W efekcie pracodawca oskarżył ją o ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych.
Pracodawca poinformował nas o zamiarze rozwiązania umowy o pracę z naszą urzędniczką w trybie dyscyplinarnym. Związek zawodowy nie wyraził zgody, jasno argumentując, że działaczka związkowa objęta jest ochroną z art. 32 ustawy o związkach zawodowych, a jej zachowanie nie stanowiło naruszenia obowiązków pracowniczych. Pomimo tego nasza koleżanka otrzymała oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia, z winy pracownika. Urząd następnego dnia po zwolnieniu działaczki – na zwołanej przez siebie konferencji prasowej – poinformował, że została zwolniona dyscyplinarnie za notoryczne odmawianie wykonania polecenia służbowego, oskarżając ją o niesubordynację i jednocześnie podważając autorytet całej organizacji związkowej.
Sąd, po przeanalizowaniu dowodów, uznał, że pracodawca naruszył prawo, zwalniając działaczkę związkową bez zgody organizacji związkowej. Sąd zwrócił uwagę na to, że pracodawca przed podjęciem tak drastycznej decyzji, jaką jest zwolnienie dyscyplinarne, powinien dokładnie zbadać okoliczności i spróbować załagodzić konflikt. W tym przypadku pracodawca nie podjął żadnych działań w celu wyjaśnienia sprawy i nie próbował nawet porozumieć się z członkiem komisji, którego dotyczyły polecenia.
Sąd uznał, że działaczka związkowa nie naruszyła podstawowych obowiązków pracowniczych, gdyż jej działania wynikały z lojalności wobec przełożonych oraz konfliktów personalnych, które uniemożliwiały realizację poleceń. Dodatkowo, Sąd podkreślił, że nieprzygotowanie sprawozdań nie miało żadnych negatywnych konsekwencji dla pracodawcy, a samo żądanie tych informacji wydawało się nieuzasadnione. W opinii Sądu, pracodawca powinien działać bardziej rozważnie i unikać pochopnych decyzji.
Pozwany próbował także kwestionować skuteczność powołania naszej koleżanki na przedstawiciela związku zawodowego, twierdząc, że uchwała miała na celu jedynie ochronę jej przed zwolnieniem. Sąd jednak nie zgodził się z tym stanowiskiem, uznając, że związki zawodowe mają pełne prawo do samodzielnego decydowania o swojej strukturze organizacyjnej i reprezentantach, a z analizy dowodów wynika, że faktycznie reprezentowała organizację.
Wyrok Sądu Rejonowego, choć nieprawomocny, nakazuje przywrócenie naszej koleżanki do pracy, zasądza wynagrodzenie za czas pozostawania bez zatrudnienia oraz zobowiązuje pracodawcę do pokrycia kosztów postępowania. Ten wyrok stanowi ważny precedens, podkreślający konieczność szanowania praw działaczy związkowych i ochrony ich przed nieuzasadnionymi decyzjami pracodawców.
Przysłowiową „wisienką na torcie” jest ustalenie Sądu, że brak danych, których domagał się wiceprzewodniczący Komisji i których nieprzedstawienie spowodowało pozbawienie naszej działaczki pracy, jak dotąd już prawie na 16 miesięcy – okazały się niepotrzebne. Po ich uzyskaniu nie były przedmiotem żadnych analiz, omówienia i żaden ze świadków nie potrafił wskazać do czego w ogóle miały służyć. Z pewnością zaś były pretekstem do tego, aby pozbyć się działacza związkowego.