Wojna o zamówienie przez Sąd Najwyższy strony internetowej skończy się w sądzie. Urząd Zamówień Publicznych uznał, że trybunał bezprawnie wydał pół miliona złotych, dlatego też zdecydował się pozwać Sąd Najwyższy.
Historia wydania 544 tys. zł na stronę i system intranetowy przez Sąd Najwyższy ciągnie się od czterech lat. Jak dowiedział się DGP, tuż przed ostatecznym terminem prezes Urzędu Zamówień Publicznych zdecydował się na nadzwyczajny krok i złożył pozew o unieważnienie zamówienia, argumentując to poważnym naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych. To, że taka decyzja zapadła 15 maja, potwierdziła nam rzeczniczka UZP Anna Łagocka. Czeka nas więc bezprecedensowa sprawa, gdy Sąd Najwyższy będzie odpowiadał przed sądem za złamanie prawa.
Chodzi o kontrakt podpisany 1 czerwca 2011 r. Wtedy Sąd Najwyższy za modernizację swojej strony i systemu internetowego mało znanej spółce EC2 zapłacił ponad 0,5 mln zł. Sprawa wyszła na jaw dzięki Fundacji ePaństwo, która ujawniła umowę, a DGP opisał kontrowersje wokół tak dużego wydatku, który w ocenie branży internetowej nie był uzasadniony merytorycznie. Kontrowersje budziła też nierynkowa wartość zlecenia za serwis, który w ocenie ekspertów był pełen błędów.
Po naszym tekście kontrolę wszczął Urząd Zamówień Publicznych i stwierdził poważne naruszenie prawa. Krajowa Izba Odwoławcza, do której odwołał się SN w swoim orzeczeniu w czerwcu 2013 r., potwierdziła zarzuty UZP: złamane zostały art. 70, art. 10 ust. 1 i art. 7 ustawy – Prawo zamówień publicznych. Czyli pomimo obowiązku organizowania przetargu dla zamówień o wartości większej niż 14 tys. euro (później tzw. próg bagatelności podniesiono do 30 tys. euro, ale to i tak o wiele mniej niż 544 tys. zł). Sąd Najwyższy zastosował tylko wąski i skierowany do konkretnych firm tryb zapytania o cenę.
Źródło: http://m.dziennik.pl/