Myślisz, że masz stabilną pracę, a zwolnienie z niej w sądzie czy prokuraturze jest mało prawdopodobne. Żyjesz w takim przeświadczeniu do czasu, gdy jak w „Procesie” Franka Kafki nagle zaczyna gęstnieć wokół Ciebie atmosfera i czujesz, że wystarczy jedno Twoje potknięcie i Cię nie ma… Nie potrafisz znaleźć konkretnego powodu.
Takie bywają realia pracy w naszej branży. Pracownik, który każdego dnia musi nagle zacząć kontrolować każdy swój ruch, każde zachowanie i uważać, czy ktoś go nie wkręca w jakąś aferę jest w sytuacji podobnej do sapera. Zresztą efektem tego często są komplikacje zdrowotne ze stresem pourazowym włącznie.
Wieloletni pracownik, z którego zawsze byli zadowoleni, nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń, dostawał nagrody i dobre oceny – przez niezależny od siebie zbieg okoliczności może z dnia na dzień znaleźć się na cenzurowanym.
Powody? A właściwie preteksty: np. wolniej pracuje i popełnia więcej błędów – wypowiedzenie 3 miesiące; przeniesienie na gorsze stanowisko, ganianie po lekarzach medycyny pracy, manipulowanie skierowaniami i wymienianymi na nich czynnikami ryzyka – metod jest sporo i dla związków zawodowych nie są niczym nowym. Ot, na przykład nieco dłuższe zwolnienie i dyrektor zatrudnia na zastępstwo kogoś znajomego, a potem już woli, żeby zastępowany nie wracał, a jak wróci szybko wyleciał. Bo jak nie to zgotują mu taki los, że sam odejdzie lub się wykończy.
POMOC ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH
To są realne dramaty pracowników pozostawionych bez pomocy kogokolwiek. Reszta pracowników odwraca wzrok, woli udawać, że nic się nie dzieje. Cieszą się, że nie na nich padło. Wszyscy przecież wiedza jak jest – prawo prawem, ale ileż można zrobić pomiędzy…
Związki w takiej sytuacji nie mogą zostawić pracownika samego. Pracownik już i tak ma dość wszystkiego. Musi dostać wsparcie. Przede wszystkim pracodawca musi wiedzieć, że o sytuacji wie ktoś poza tym zakładem pracy. Takie są mechanizmy przemocy – karmi się milczeniem ofiar. Ktoś ze związku może podjąć próbę rozmowy z pracodawcą – może nie zdaje sobie sprawy, że dochodzi do niszczenia konkretnego człowieka. Może jakoś nie dociera do niego, że powoduje czyjaś tragedię, pogarsza czyjeś zdrowie, skraca kogoś życie. Trzeba mówić o tym co się dzieje i jak się czujemy z tym. Wielu pracowników rezygnuje też z drogi sądowej, bo przecież nie stać ich na pomoc prawną i potem ewentualne koszty. Rolą związku zawodowego w takiej sytuacji jest wziąć ciężary na siebie. Inaczej nic się nie zmieni.
Czekamy na rozstrzygnięcia w kilku takich sprawach i mamy nadzieję, że uda się pomóc tym członkom.
Pamiętajcie, żeby w swoich problemach zwracać się do związków zawodowych.